W dniach 2728 maja (dolina Będkowska) i 24 czerwca (Morskie Oko),
odbyły się doroczne spotkania seniorów alpinizmu, organizowane przez
taterników krakowskich.
Spotkanie w Dolinie Będkowskiej nie było liczne oprócz marnej
pogody, termin zbiegł się z pielgrzymką papieską.
Było nas 27 osób łącznie z gospodarzami i 3 psy. Dom Jurka
Rościszewskiego
pięknie się teraz prezentuje i podniósł się jego standard są pokoje
gościnne
z łazienkami, jest też duży salon z kominkiem. Dało się jednak zrobić
ognisko nad potoczkiem. Rozbitych namiotów było tylko dwa, na noc
zostało może z 67 osób.
Morskie Oko otoczenie w bieli i tylko świeża zieleń
jarzębin oraz gdzieniegdzie kwitnące jeszcze kaczeńce wskazują, że to
jednak nie zima. Przed schroniskiem spacerują oswojone kaczki i kokietują
turystów. Dało się obejść staw w koło i wyjść do Czarnego Stawu, inne
spacery nie wchodziły w grę. Co chwilę słychać było huk spadających lawin, można je
było obserwować, jak wytaczały się to z jednego to z drugiego kotła.
Wszyscy chętnie korzystali z transportu schroniskowego,
na palcach
można było policzyć tych, co przyszli pieszo. Na tym tle szczególnie
wyróżnił się Zdzich Dziędzielewicz, który w sobotę ok. 16:00 zjawił się
sam z wielkim worem, od Włosienicy pieszo. Oczywiście śpiewaliśmy mu
sto lat
przed 90-tką w tym roku. Na szczególne wyróżnienie zasłużył też Janek
Serafin, tak wspaniale poskładany i zrehabilitowany.
Otwierając XIV już spotkanie przypomniałam, że za dwa lata będziemy obchodzić
stulecie obecnego schroniska w Morskim Oku. Zbyszek Skoczylas jak zwykle
pomagał
w utrzymaniu dyscypliny na sali, zarządził też chóralne podziękowanie dla
personelu za jak zawsze wspaniałą kolację. Wcześniej, na werandzie
schroniska, ks. Krzysztof Gardyna odprawił Mszę św. Wojtek
Brański sprowadził młodszą koleżankę z Warszawskiego KW z gitarą, która
wspomogła nasze śpiewy piosenek słowackich, miała też własny repertuar
w stylu kabaretowym.
Barbara Morawska