wróć
Polski Związek Alpinizmu
Aktualności > Aktualności - Związek > Żegnamy Jerzego Michalskiego (1931-2024) członka honorowego Polskiego Związku Alpinizmu

Żegnamy Jerzego Michalskiego (1931-2024) członka honorowego Polskiego Związku Alpinizmu

Opublikowano: 10-11-2024; 22:50 przez Barbara_Batko | Modyfikacja: 11-11-2024; 8:50 przez Barbara_Batko

W wieku 93 lat zmarł Jerzy Michalski, taternik i alpinista. Autor wielu świetnych przejść w górach świata, zdobywca dziewiczych szczytów. Ważna postać łódzkiego środowiska wspinaczkowego.
Pogrzeb odbędzie się w środę 13 listopada o godz. 11.30 na Cmentarzu Zarzew (ul. Lodowa 78) w Łodzi.

Żegnając Jerzego Michalskiego wspominamy nie tylko górskie dokonania tego wybitnego wspinacza ale również, w jakże osobistym wspomnieniu syna Pawła *, Jego pełen szacunku stosunek do gór i drugiego człowieka.

W Tatrach wspinał się od 1952 roku, latem i zimą. Zrobił między innymi pierwsze przejścia zimowe dróg Motyki na Małym Kołowym Szczycie i Dziędzielewicza na Kościelcu, na którym poprowadził także nową drogę. Zimą przeszedł filar Ganku.
W latach 1962-66 kilkakrotnie wspinał się w Alpach, gdzie uczestniczył w pierwszych przejściach w zimowych filara Le Droites, drogi Contamine’a na Aiguille Verte i północnej ściany Aiguille Blanche de Peuterey, a latem w drugim przejściu słynnego Filara Freney na Mont Blanc.

W latach 1961 i 1964 wspinał się w Kaukazie, m.in. wszedł nowymi drogami na Kosztan-tau i Miżirgi (przez Bałałajkę) oraz drogę przez Rybę na Szcheldę.

W latach 1963-66 brał udział w wyprawach w Hindukusz, gdzie dokonał wejść na kilka 5- i 6-tysięczników (m.in. pierwsze wejście na Kohe Naser Khorsaw Tsuka).

Uczestniczył w wyprawach na Kunyang Chhish w Karakorum oraz na Annapumę II, Mount Everest i Cho Oyu w Himalajach.

W latach 1964 i 1975 wszedł na kilkanaście pięciotysięczników w Cordillera Yauyos w Andach Peruwiańskich (m.in. pierwsze wejścia na Nevado Acopalca i Nevado Llongote Central), na Illimani Norte i Huayna Potosi w Boliwii, a w 1985 na Aconcaguę w Argentynie.

Wspinał się również w Atlasie (1969, pierwsze wejścia zimowe w dolinie Ait Mizan), wszedł na Mount McKinley na Alasce, Puncak Jaya na Nowej Gwinei, Kilimandżaro w Afryce, Mount Vinson na Antarktydzie i Górę Kościuszki w Australii.

Wspinał się m.in. z Maciejem Gryczyńskim, Eugeniuszem Chrobakiem, Markiem Grochowskim, Jerzym Warteresiewiczem, Andrzejem Zawadą, Jackiem Porębą oraz z synem Pawłem Michalskim (m.in. szereg szczytów wulkanicznych w Ameryce Środkowej)

Był prezesem i członkiem honorowym Łódzkiego Klubu Wysokogórskiego oraz członkiem honorowym Polskiego Związku Alpinizmu. Otrzymał srebrny i zloty medal za „Wybitne Osiągnięcia Sportowe”. Z zawodu był mgr inż. elektrykiem, pracował w Elektromontażu Łódź, Fabryce Transformatorów i za granicą.

Miedzy innymi jego postać znajdziecie w filmie Łódzkie Historie Wspinaczkowe.

Źródło: wspinanie.pl za: WEGA, uzupełnienie P. Michalski

 

Zdjęcia: archiwum P. Michalskiego

* Wspomnienie

Byłem wczoraj na szczycie Kościelca…
Alpy, Andy, Himalaje, Góry Ellswortha czy Alaski…jak piękne są to góry, jak wiele tam można jeszcze zrobić… Mnie będą zawsze się kojarzyły, ze wspólnymi, z moim Tatą, wspinaczkami i wyprawami.

W latach 70-tych ubiegłego wieku, sporą część wolnego czasu spędzałem na Hali Gąsienicowej lub w Morskim Oku. Co to był za czas! Oprócz wspólnych wycieczek, w łatwiej dostępne partie Tatr, z szeroko otwartymi oczami i rozdziawioną buzią wsłuchiwałem się w niekończące się historię wspinaczek Taty i Jego kolegów. Nie rozumiałem terminologii, nie kojarzyłem nazw, ale zafascynowany byłem przygodami, których doświadczali gdzieś tam wysoko. Grzebałem w szpeju, przymierzałem skórzane, za duże, buty z topornymi, wówczas, rakami, obwieszałem się karabinkami. Ten górski świat wydawał mi się magiczną krainą, do której dostęp mają tylko nieliczni. Z całego serca pragnąłem być jego częścią. Pragnąłem związać się liną z partnerem. Ten moment nastąpił pod koniec zimy 1980 r. Kiedy w partiach szczytowych Kościelca, Tata wyciągnął linę, wiedziałem, że nie ma już odwrotu. Góry mnie wciągnęły – a ja przyjąłem to z radością!

Przez lata wiązałem się z Tatą setki razy. Były krótkie wyjazdy w Tatry, Alpy i poważne ekspedycje w ramach projektu Korony Ziemi czy zdobywanie wulkanów w Ameryce Środkowej. To były dziesiątki biwaków w skrajnych warunkach pogodowych i na dużych wysokościach, niezliczone sytuacje „na krawędzi”. Tata był nie tylko moim partnerem, ale też nauczycielem i przewodnikiem. Czerpałem garściami z Jego wiedzy górskiej, ale przede wszystkim nauczył mnie szacunku do gór i drugiego człowieka. Nauczył mnie radości z przebywania w otoczeniu gór bez względu na to czy uda się zrealizować wyznaczony cel górski. Nauczył mnie jak i kiedy należy podjąć decyzję o „odpuszczeniu” dalszej wspinaczki. W późniejszych latach, podczas ekspedycji w górach najwyższych, ta umiejętność, niejednokrotnie uratowała mi życie.

Byłem wczoraj na szczycie Kościelca…i jak 44 lata temu poczułem zimny dotyk skały, ale tym razem nie usłyszałem głosu Taty: „brawo synku!”. Żegnaj Tato, na zawsze pozostaniesz moim najlepszym partnerem.

Paweł Michalski, 10 listopada 2024 r., Hala Gąsienicowa

Partnerzy