Zmarł Antoni Janik, członek honorowy Polskiego Związku Alpinizmu. Był ostatnim prezesem Klubu Wysokogórskiego (potem przekształconego w PZA). Pełnił tę funkcję w latach 1969-72 i 1972-74, podczas których w naszym alpinizmie działo się wiele dobrego. W 1964 r. zainicjował Fundusz Berbeki.
Pogrzeb odbędzie się 14 maja (wtorek) o godz. 13.00 na Cmentarzu Salwatorskim w Krakowie.
ANTONI JANIK
Rok 2003 – Toni Janik (z lewej) z Ryszardem W. Schrammem.
W dziejach naszej organizacji niewielu było działaczy, którzy w pracę na rzecz Klubu włożyli taki szmat życia.
Urodził się 17 kwietnia 1919 roku, matka była Niemką sudecką, ojciec zginął w Katyniu. W jesieni 1939 przy próbie ucieczki na Węgry został zdradzony przez chłopów słowackich i spędził kilka miesięcy w więzieniu gestapo w Rzeszowie. Z wykształcenia był ekonomistą (Akademia Handlowa 1950-53).
Wspinał się od r. 1953, taterniczką była jego żona, zmarła w 1995 roku, Inka. Taternictwo oboje traktowali raczej rekreacyjnie, Antoni – Toni, jak go nazywaliśmy – był za to aktywny organizacyjnie, najpierw przez kilka lat w łódzkich Sekcjach Taternictwa i Alpinizmu, gdzie jako „sprzętowy” zajmował się ważnym wówczas zaopatrywaniem ludzi w sprzęt, odzież, obuwie. W składzie Zarządu Głównego KW znalazł się w kadencji 1956-58, a następnie w latach 1963-1977 z również bardzo ważnymi funkcjami skarbnika i prezesa. W r. 1964 on zainicjował Fundusz Berbeki. Jego prezesura objęła kadencje 1969-72 i 1972-74, podczas których w naszym alpinizmie działo się wiele dobrego. Wyjechała pierwsza wyprawa w Karakorum, w sierpniu 1971 biało-czerwona załopotała na prawie 8-tysięcznym dziewiczym Kunyang Chhishu, ruszył himalaizm zimowy (Noszak 1973, próba na Lhotse 1974).
„Oczkiem w głowie” Toniego był alpinizm niewyczynowy, który drogą „lewych” zaproszeń ok. 300 członkom Klubu pozwolił w tych ciężkich czasach poznać Alpy i inne góry Europy. Zwieńczeniem była samolotowa wymiana 60 osób z Club Alpin Suisse i grupowe wejście 42 osób na Mont Blanc. Kierował tym wyjazdem przyjaciel Toniego, sekretarz generalny KW, Jan Kowalczyk.
Jako biegły w niemieckim, był Toni wysoko notowany w UIAA. Należał do nielicznych wówczas działaczy, którzy umieli przewidzieć przyszłość wspinania zawodniczego i mieli odwagę lansować je wbrew gremialnym na Zachodzie sprzeciwom. Jako obserwator UIAA był delegowany na zawody na Krymie. W jesieni 1971 r. zorganizował w Zakopanem jedyny u nas po wojnie Kongres UIAA. Był członkiem honorowym PZA, o swojej pracy w KW i PZA szczegółowo opowiedział w rozmowie z Barbarą Morawską-Nowak w „Taterniku-Suplemencie” 1997.
Mało kto wie, że jako emeryt Toni stał się wytrawnym podróżnikiem. Statkami handlowymi odbył ok. 10 rejsów m.in. wzdłuż wybrzeży Afryki i do Ameryki Południowej. Zwiedził też Koreę Północną, a następnie Chiny. Jego skromnie wydawane relacje z podróży i liczące tysiące stron bruliony z rejsów znajdują się dziś w zbiorach bibliotek Śląskiej i Jagiellońskiej.
Odchodzi po pracowitym życiu i ciężkiej chorobie – niemal równocześnie z Wandą Henisz-Kamińską, swoją prawie rówieśnicą. Raczej nie spotkali się w górach, ale razem zastukają do bram Raju, na który oboje tak bardzo zasłużyli.
Józef Nyka
Fot. Z arch. J. Nyki