Pomimo niepogody w Moku dzieje się! Wczoraj, Stachu Piecuch i Paweł
Kopta rozprawili się ostatecznie z problemem pierwszego
zimowo-klasycznego przejścia Innominaty. W pięknym stylu
i czasie zaledwie 12 h chłopaki stanęli na szczycie Wiszącego Filara
po przejściu najtrudniejszej obecnie drogi klasycznej na Kotle.
Większość wyciągów padła OS, jedynie ostatni przewieszone zacięcie,
padł fleszem po locie Stacha pociągnął go Mirua.
Paweł ocenia trudności ostatniego wyciągu jako wyższe niż na Momie
(czołówka Cubryny).
Co ciekawe, spore trudności sprawiły chłopakom „łatwe” wyciągi,
a szczególnie drugi (
popalić.
Generalnie droga się podobała, szczególnie kluczowe wyciągi na Wiszącym
Filarze.
Stachowi i Pawłowi składamy serdeczne gratulacje, zaś niżej
podpisany jako autor drogi stawia przy następnej okazji duże piwo!
zimą 2008.
Innym świetnym przejściem tego dnia było dokonane przez Słoweńców
pełne klasyczne przejście
wraz z wariantem Szurka).
Tym razem kluczową płytę przebyto
. bez trudności, po lodziku.
Ot, i fart!
W ocenie wspinaczy Słoweńskich główne trudności stanowiła załupa,
gdzie trochę ich przytrzymało.
W pyłówkach i opadzie śniegu (które, jak powiedział Stachu
„nie wydawały się robić na nich większego wrażenia”)
droga zajęła kolegom 10 h.
Drugi zespół słoweński wycofał się z Orła,
gdzie natężenie pyłówek uniemożliwiło wspinanie.
Natomiast zespół dwóch Adamów: Pieprzycki-Ryś przebył
Jedynek
(niektóre odcinki zarówno w górę jak i w dół) co biorąc pod uwagę warunki
było również niebłahym osiągnięciem.
Cóż, miło pisać o takich wyczynach. Spręża jak widać nie brakuje,
motywacja spowodowana obecnością niemal wszystkich najlepszych obecnie
wspinaczy zimowych przyczynia się jak widać do tego, że i w klasycznej
dupówie padają zasadnicze problemy, a dolina aż huczy od dźwięku
rzemiosła! Cztery zespoły obok siebie na Kotle to przecież nie jest
częsty
widok. Adam stwierdził, że wyglądało to jak w ciepły dzień w skałkach!
Dziś walczy zespół Maćka Ciesielskiego na
Trzymamy kciuki i składamy wszystkim serdeczne gratulacje!
Powodzenia chłopaki!
Artur Paszczak