wróć
Polski Związek Alpinizmu

Madagaskar/Tsaranoro, M. Książczyk, P. Kunc

Opublikowano: 5-08-2025; 1:52 przez Jolanta Głowacka

SPRAWOZDANIE MERYTORYCZNE z Madagaskaru/Tsaranoro

Skład:

Maciej Książczyk

Patryk Kunc

 

Część główna

2 sierpnia wylatujemy z Warszawy, 3 przylatujemy do Antananarywy i od razu wsiadamy w auto z naszym kierowcą, który wiezie nas do Tsarasoa. Podróż odbywa się przez 2 dni do przejechania jest około 550km ale ze względu na fatalną nawierzchnię drogi i korki w większych miastach podróż zajmuje 18 godzin.

4 sierpnia wieczorem dojeżdżamy na kamping w Tsaranoro, wcześniej robiąc zakupy w Fianie.

Kolejne 16 dni to czas na akcję wspinaczkowe

Przez lekko ponad 2 tygodnie udało nam się zrobić 2 drogi i oddać 2 zaawansowane próby na trudnych projektach. Mała częstotliwość wspinania była spowodowana wysokimi i upalnymi dniami, mimo temperatury około 22 stopnie, ściany w słońcu się nagrzewały, wystawy są wschodnie a słońce chowa się po godzinie 13/14 i temperatura odczuwalna była bardzo wysoka. Przez tak wysokie temperatury nasze stopy w za małych butach dosłownie się gotowały. Kolejnym faktem jest też sama skała, która zaskoczyła nas swoją ostrością po 500 metrach ściany lub czasem więcej nasza skóra na opuszkach palców nie istniała przez to musieliśmy robić resty 3 dniowe ze względu na dziury w palcach.

Niestety jakość skały na niektórych wyciągach też nie była najlepsza i zdarzało nam się odpaść na wyciągu z chwytem w ręku.

Udało się zrobić

Alien 2+ Namana 7a 500m (10 wyciągów) Droga na rozwspin Alien 2 (6b) z wariantem Namana (7a), logiczna kombinacja, którą pokonujemy RP przez lot z chwytem i to nie na najtrudniejszym wyciągu. Już na tej drodze słońce daje nam o sobie znać i praży cały czas.

Cucumber Flying Circus 7b+ (13 wyciągów) Droga pokonana w stylu Flash (kluczowy wyciąg, reszta OS). Kawał wspinania wszystkie wyciągi trzymają trudności oraz są bardzo długie 40- 60 metrów. /droga to solidne zapoznanie się z lokalną skałką i przekonujemy się że możemy podjąć próby na trudniejszych drogach. Dla osób, które chciałyby powtarzać drogę warto mieć na uwadze, że droga obita jest ok ale bolty są z reguły po trudnościach.

Soava Dia 7c+, 700 metrów. Po 2 dniach restu i zaniesieniu depozytu na biwak pod ścianę wbijamy się w większy cel na wyjeździe. Wspinanie rozkładamy na 2 dni, holujemy portaledga i sprzęt biwakowy. Pierwszego dnia udaje się przejść 11 wyciągów tak jak zamierzaliśmy, wyciągi do 7b+ FL. Drugiego dnia po 2 wyciągach dochodzimy pod najtrudniejszy odcinek drogi- 7c+. Maciek patentuje, ja próbuje, ruchy są ok próbuje drugi raz i urywam kluczowy stopień wraz z odciągowym chwytem. Trzecia próba i odpadam na ostatnim ruchu, patrzę na palce a tam krew i brak skóry. Maciek oddaje kolejne 2 próby ale ze względu na parametr i brak stopnia który dla niego dużo zmieniał nie udaje się przejść ostatniego trudnego wyciągu. Maciek podobnie jak ja ma krew na opuszkach, zjeżdżamy.

Droga obita bardzo dobrze na stanowiskach są łańcuchy i w po 10 wyciągach można zabiwakować na naturalnej półce, chociaż nie zauważyliśmy idealnego biwaku na półce.

ZaZa Be 7c+ (8a) 500 metrów, Pierwotnie planujemy wspinaczkę na 2 dni ale ze względu na problemy żołądkowe Patryka w drogę wbijamy się ostatnie dnia w Tsaranoro. Droga to ciąg kilkuset metrów o trudnościach 7a i więcej. Podchodzimy pod pierwszą 7c, (wcześniej teren do 7b+ Flash) Maciek sprzedaje patenty i Patryk robi Flashem. Kolejny wyciąg to 7c+/ 8a,  w zależności od topo, ale my skłaniamy się do 8a. Robi się późno ale próbujemy Patryk haczy od eksa do eksa ale ruchy to jakiś kosmos w porównaniu z poprzednim wyciągiem, który był tylko o pół stopnia łatwiejszy. Niestety robi się ciemno i musimy wrócić na tarczy z ostatniej drogi wyjazdu.

Droga obita dobrze, wyciągi są krótkie po 30/35 metrów ale cały czas trzymają trudności.

21 sierpnia z rana wyjeżdżamy z powrotem do Antananarywy aby 23 sierpnia w południe wylecieć do Polski, 24 rano przylatujemy do Warszawy.

 

Część informacyjna dla przyszłych wspinaczy tam, kilka wskazówek, których my nie do końca znaliśmy a myślę, że warto je poznać

W dolinie są 2 kempingi Tsarasoa, w którym my byliśmy i Catta

Tsarasoa- domki są dość małe, w pokojach nie ma łazienek, ładowanie elektryki odbywa się w recepcji, więc za każdym razem trzeba chodzić i prosić o podłączenie. Jedzenie jest proste i bez dużego wyboru albo zebu (lokalna krowa, bardziej żylasta) albo kurczak z ryżem/makaronem/ziemniakami, po wspinaniu porcje są dość małe jak za takie pieniądze na Madagaskarze około 8 euro lub 13 jeżeli wybiera się opcje z przystawką i deserem ale cena nie jest warta wg nas, na przystawkę dostaliśmy sałatę z pomidorem a na deser ananasa. Na miejscu można kupić pieczywo chleb, bułki, które są ok.

Catta- drugi kemp, podejście pod ścianę wydaje się o 20 minut dłuższe niż z kempu Tsarasoa. Kemp wygląda lepiej, posiada basen także w resta można się schłodzić, jedzenie jest dużo lepsze, poszliśmy raz sprawdzić ofertę i do wyboru jest kilka pozycji, które są dobrze przyprawione i smaczne, w naszym przypadku do wybory były 4 dania główne i 2 desery.

Nie wiemy jak wyglądają sprawy finansowe za domki, ale na pewno w domku są łazienki.

Samo wspinanie to głównie przysłowiowe darcie z papcia. Wspinanie jest techniczno wytrzymałościowe, często trudności polegają na dłuższych ruchach gdzie ja przy wzroście 190cm nie miałem problemów ale Maciek często narzekał na zasięgowe ruchy. Wspinanie po ostrych krawądkach, które tną skórę, krawądki to często grube ziarna granitu, które się zapina, szczególnie na trudniejszych wyciągach co skutecznie zżera skórę.

Warto zabrać ze sobą bardzo sztywne a zarazem wygodne buty, my mieliśmy za małe i przez ściany w słońcu stopy się nam odparzały od gorąca.

Jeżeli ktoś chciałby jechać na Madagaskar to mamy też namiary na lokalną taksówkę do kempa (obojętnie którego) w cenie około 450 euro co jest 2 razy mniej niż my zapłaciliśmy, także jakby co to śmiało proszę pisać na Messengera albo whatsappa.

Podsumowując wspinanie to same płyty z rzadkimi brzuszkami skalnymi, chwyty to głównie krawądki. Wspinanie na pewno charakteryzuje stanie na nogach dlatego warto mieć ze sobą super sztywne buty.

 

Serdecznie dziękujemy za wparcie i dofinansowanie Polskiemu Związkowi Alpinizmu oraz Ministerstwu Sportu i Turystyki.

 

Maciej Książczyk

Patryk Kunc

 

Partnerzy