wróć
Polski Związek Alpinizmu

Annapurna, Adam Bielecki, Mariusz Hatala

Opublikowano: 9-08-2023; 2:38 przez Jolanta Głowacka | Modyfikacja: 9-08-2023; 2:40 przez Jolanta Głowacka

 

Wyprawa zorganizowana pod auspicjami Polskiego Himalaizmu Sportowego miała na celu wytyczenie nowej drogi w stylu alpejskim na północno-zachodniej ścianie Annapurny. Naszą działalność górską można podzielić na dwa etapy: zdobycie aklimatyzacji w Ameryce Południowej i działalność na Annapurnie. Pierwotnie planowaliśmy działalność w zespole trzyosobowym, gdyż w Katmandu miał do nas dołączyć niemiecki alpinista, przyjaciel i partner Adama – Felix Berg. Ostatecznie jednak wyprawa została zrealizowana w zespole dwuosobowym przez Adama Bieleckiego i Mariusza Hatalę.

 

Naszym pierwszym zadaniem było zdobycie maksymalnie dobrej aklimatyzacji w minimalnym czasie i przy minimalnym wydatku energetycznym. W tym celu w dniach 09-28.03.2023 odbyliśmy 20-dniowy wyjazd aklimatyzacyjny do Chile w rejon górski Pustyni Atacama. Aklimatyzując się weszliśmy na szereg okolicznych szczytów: Siete Hermanas 4870 m. (Hatala+Bielecki), Mulas Muertes 5897 m. (A. Bielecki do szczytu, M. Hatala 5500 m.), Cerro El Muerto 6500 m. (A. Bielecki) i Ojos del Salado 6893 m. (M. Hatala). Kulminacyjnym punktem tego etapu wyprawy były 3 noce spędzone przez nas w kraterze najwyższego wulkanu świata Ojos Del Salado na wysokości ok. 6700 m. Jesteśmy bardzo zadowoleni z doboru celu aklimatyzacyjnego. Przewidywalna i stabilna pogoda, łatwa logistyka, dostępność gór za pomocą samochodów terenowych (możliwość wejścia na Ojos w 5h od punktu, do którego można dojechać samochodem) oraz istnienie kilku niezagospodarowanych schronów/schronisk sprawia, że zdobywanie dobrej aklimatyzacji w Chile rzeczywiście jest stosunkowo szybkie i łatwe.

 

Celem kolejnego etapu wyprawy było wytyczenie nowej drogi na północno-zachodniej ścianie Annapurny I. Do Nepalu przylecieliśmy 30. marca po zaledwie półtoradniowym pobycie w Polsce. Pierwotnie zamierzaliśmy spotkać się z Felixem w Katmandu i wspólnie wspiąć się na siedmiotysięczny Himlung, niestety po przybyciu do Nepalu okazało się, że ze względu na niespotykane zwykle o tej porze roku opady śniegu wyprawa na Himlung została przez naszą agencję odwołana. Felix poleciał aklimatyzować się na Manaslu, a my wierząc w to, że nasza aklimatyzacja jest wystarczająca i nie chcąc mnożyć kosztów wyprawy, zdecydowaliśmy się lecieć od razu pod Annapurnę. Po trzech organizacyjnych dniach w Katmandu przylecieliśmy helikopterem do północnej bazy pod Annapurną. Po przybyciu do bazy, wciąż czekając na Felixa postanowiliśmy przejść się na drogę normalną nie wykluczając ewentualnego wejścia na szczyt w przypadku wystąpienia sprzyjających warunków pogodowych. W efekcie tego wyjścia dotarliśmy do wysokości ok. 5800 m. (powyżej obozu drugiego na drodze normalnej) skąd zawróciliśmy bojąc się zagrożenia lawinowego. W trakcie odwrotu, w terenie, w którym powinniśmy się byli znajdować gdybyśmy kontynuowali wspinanie, zeszła duża lawina utwierdzając nas w słuszności podjętej decyzji. Po odpoczynku w bazie postanowiliśmy zrobić rekonesans naszej ściany i w ciągu trzech kolejnych dni założyliśmy bazę wysuniętą pod północno-zachodnią ścianą Annapurny, a także zabezpieczyliśmy stałymi linami zarówno drogę do bazy jak i szczelinę brzeżną broniącą dostępu do ściany będącej naszym celem. Już rekonesans utwierdził nas w przekonaniu, że o ile w Himalajach jest bardzo dużo świeżego śniegu, to akurat nasza ściana pozostaje wyjątkowo sucha, co prawdopodobnie wynikało z wyjątkowo bezśnieżnej, ubiegłej zimy. 16. kwietnia wyszliśmy z bazy, aby po nocy spędzonej w ABC wejść 17. kwietnia w naszą ścianę. Po przekroczeniu szczeliny brzeżnej wspinaliśmy się śnieżnolodowymi stokami o nachyleniu 50-60 stopni, jednakże po południu spadające czasami kamienie zaczęły się zmieniać w regularny i niebezpieczny ostrzał. Aby uniknąć zagrożenia, wykonaliśmy długi trawers w lewo w delikatnym mixtowym terenie, aby krótko przed zmrokiem znaleźć wreszcie względnie bezpieczne miejsce na wiszący biwak na wysokości ok. 6300 m. Po dość komfortowej nocy dzięki wykorzystaniu „hamaków śnieżnych” zdecydowaliśmy o odwrocie. Decyzja podyktowana była zastaną małą ilością lodu w ścianie, a przede wszystkim zagrożeniem spowodowanym przez spadające kamienie. Nie mamy wątpliwości, że oba te fakty były skorelowane ze sobą. Jeszcze tego samego dnia, w zejściu, zlikwidowaliśmy bazę wysuniętą i dotarliśmy do bazy głównej. W ramach „nagrody pocieszenia” rozważaliśmy zdobycie szczytu drogą klasyczną, lecz zanim to mogło nastąpić otrzymaliśmy od przedstawiciela agencji SEVEN SUMMITS TREK, obsługującej naszą wyprawę, prośbę o pomoc w akcji poszukiwawczo-ratowniczej. Celem akcji było odnalezienie i wydobycie ciała (jak wtedy mniemaliśmy) indyjskiego wspinacza Anuraga Maloo, który wpadł do szczeliny podczas zejścia pomiędzy obozem c3 a c2. W dniu 19.04.2023 Hatala i Bielecki wzięli udział w zakończonej sukcesem akcji ratunkowej podczas, której udało się odnaleźć i uratować Anuraga Maloo.

Po akcji ratunkowej przyszły opady śniegu, które uwięziły nas w bazie. Zamiast siedzieć w niej bezczynnie, postanowiliśmy zejść do Tatopani w dolinie Khali Gandaki na odpoczynek i regenerację. Po powrocie do bazy, wobec zastanych w niej dużych ilości świeżego śniegu i fatalnych prognoz na najbliższe tygodnie podjęliśmy zgodną decyzję o zakończeniu wyprawy.

 

Skrócony raport z akcji ratunkowej po Anuraga Maloo.

Anurag został uznany za zaginionego w poniedziałek 17 kwietnia, po tym, jak podczas zejścia z obozu 3 do obozu 2 wpadł do dużej, głębokiej i wielopiętrowej szczeliny lodowej na wysokości około 5800 metrów.

Celem akcji poszukiwawczej miało być odnalezienie ciała oraz transport zwłok.

 

Plan akcji został ustalony wieczorem 19.04.2023. W skład zespołu ratunkowego weszli: Adam Bielecki i Mariusz Hatala z Polski oraz Chhepal Sherpa, Lakpa Nuru Sherpa, Dawa Nurbu Sherpa, Lakpa Sherpa, Tashi Sherpa oraz pilot śmigłowca Sobie Gauchan z Nepalu.

20.04.2023 o godzinie 6. rano czasu lokalnego, panowała lotna pogoda, a zespół ratunkowy był gotowy do rozpoczęcia akcji. Siedmioosobowy zespół ratowników, trzema wahadłowymi lotami śmigłowca został przetransportowany z bazy na wysokości ok. 4200 m. na wysokość ok. 5500m. – nieco powyżej obozu drugiego na drodze normalnej.

 

Po przetransportowaniu ekipy na miejsce, rozdysponowano role i zadania dla członków zespołu. Kolejno: ratownik dołowo-szczelinowy – Adam Bielecki, koordynator po stronie polskiej – Mariusz  Hatala, koordynator po stronie nepalskiej – Chapal Sherpa, ratownik dołowy wspierający – Tashi Sherpa, obserwator odpowiadający za informacje o bieżącym zagrożeniu lawinowym, pozostała dwójka asystowała w budowie układu wyciągowego i zapewniała fizyczne wsparcie. Miejsce desantu znajdowało się kilkaset metrów od podstawy ściany, którą spadł Anourag. Po 30 minutach podejścia zespół dotarł do szczeliny brzeżnej, do której jak sądziliśmy wpadł Anurag. Ze względu na działanie w rejonie dużego zagrożenia spadającymi lawinami wyznaczono czas poszukiwania na jedną godzinę od momentu rozpoczęcia zjazdu do szczeliny. Około godziny 7:00 rozpoczęto czynności związane z budową stanowisk. Adam Bielecki wykonuje samodzielny zjazd do szczeliny, celem odnalezienia zwłok. Mariusz Hatala buduje stanowisko i układ wyciągowy. Łączność pomiędzy Adamem Bieleckim i Mariuszem Hatala została zapewniona przez radiostację. Po 50 minutach od rozpoczęcia zjazdu Adam Bielecki melduje przez radio odnalezienie poszukiwanego. Wykonuje proste badanie podstawowych funkcji życiowych i stwierdza, że poszkodowany oddycha.

W związku z głębokim zasypaniem Anuraga, Adam Bielecki zwraca się o pomoc i wysłanie drugiego ratownika w dół. Ratownik wspierający, Tashi Sherpa wykonuje zjazd do szczeliny zabierając ze sobą niezbędny sprzęt. Po około 30 minutach wspólnej pracy w szczelinie, Adam Bielecki melduje przez radio o gotowości do rozpoczęcia procesu wyciągania poszkodowanego.

 

Zespół na powierzchni pod kierownictwem Mariusza Hatali, który wcześniej przedłużył odpowiednio linę trakcyjną i zbudował wydajny system wyciągowy, rozpoczyna proces wyciągania Anuraga Maloo.

W trakcie wyciągania poszkodowanego, Adam Bielecki jednocześnie podchodząc na niezależnej linie, nawiguje go poprzez skomplikowany system korytarzy szczeliny.  Praca na powierzchni polega na ciągnięciu liny poprzez trzech członków ekipy i nadzorowaniu przez Mariusza Hatalę wydajności działania układu wyciągowego.

 

W okolicach godziny 9. poszkodowany znajdował się pięć metrów pod powierzchnią i miał do pokonania ostatnią, ale najwęższą przeszkodę na swojej drodze. Tym samym Mariusz Hatala wykonuje zjazd do poszkodowanego, stabilizuje mu odcinek szyjny kręgosłupa i pomaga przeciągnąć przez wąskie gardło szczeliny.  Ostatnie pięć metrów nawiguje poszkodowanym, poruszając się po własnej linie w stronę powierzchni, przekazując odpowiednie komendy do zespołu na zewnątrz.

 

 Ostatnim etapem w układzie wyciągowym jest przekazanie poszkodowanego z układu pionowego poprzez układ poziomy na powierzchnię. Po wydobyciu poszkodowanego i reocenie stanu pacjenta przenieśliśmy poszkodowanego we względnie bezpieczne miejsce i przygotowaliśmy go do transportu śmigłowcem.

 

W trakcie transportu Chhepal Sherpa komunikuje się z pilotem śmigłowca o gotowości do przylotu maszyny. Adam Bielecki samodzielnie wychodzi ze szczeliny, a chwilę po nim Tashi Sherpa. W trakcie oczekiwania na śmigłowiec i po wyjściu ratowników ze szczeliny zdemontowano układy oraz zabrano większość sprzętu. Pozostawiono jedną linę, której nie udało się wyciągnąć ze szczeliny, gdyż jej koniec został przysypany przez małą lawinkę. Przeprowadzono sprawną ewakuację z zagrażającego ratownikom terenu. Śmigłowiec zabiera poszkodowanego wraz z ratownikiem po około dziesięciu minutach od wezwania.

 

Akcja poszukiwawczo-ratunkowa trwała około sześciu godzin. W tym czasie zespół stale był narażony na bezpośrednie zagrożenie życia ze względu na prawdopodobieństwa zejścia lawin z seraków zwisających nad ich głowami. Akcja odbywała się na odcinku pomiędzy c2 a c3 przy szczelinie brzeżnej, u wylotu stromego kuluaru zwieńczonego barierą przewieszonych seraków.  miejsce to uważane jest za najbardziej niebezpieczny fragment drogi normalnej na Annapurnie i wspinacze dbają o to, by po tym terenie poruszać się bez zbędnej zwłoki.

 

Partnerzy