Ze względu na złą pogodę – opad śniegu i przede wszystkim silne wiatry, ostatnich parę dni wyprawa została uwięziona w bazie, więc może parę słów o niej samej.
Ze względów strategiczno – towarzyskich Polska wyprawa dzieli bazę – to jest mesę i kuchnię z międzynarodową wyprawą Garfrieda Goshla. Dzięki temu mamy do ogrzania jedną mesę za pomocą podwójnej ilości paliwa, oraz międzynarodowe towarzystwo.
Ponadto utrzymujemy przyjazne stosunki ze znajdującą się po sąsiedzku pakistańską bazą wojskową, świadcząc sobie nawzajem drobne uprzejmości oraz rozgrywając nieliczną ilość meczy szachowych.
Dzień w bazie zaczyna się o 8 rano śniadaniem – na które nie wszyscy docierają, i generalnie rytm dnia wyznaczają pory posiłków. Temperatura w mesie zwykle waha się pomiędzy 5 a 20*C w zależności od ilości ludzi oraz grzejników, które ze względów oszczędnościowych rzadko są odpalane wszystkie naraz.
Jeżeli generator prądu nie odmawia współpracy (co niestety czasem się zdarza) między 16:30 a ok. 20:30 mamy prąd, zwykle wtedy ładujemy wszystkie urządzenia elektryczne, pracujemy nad relacjami, zdjęciami i filmami. Po kolacji (ok. 19:00) czasem oglądamy filmy.
W skrócie, życie w bazie upływa nam na czytaniu, graniu w gry planszowe, pracy nad relacjami, wizytami i rewizytami z pakistańskimi żołnierzami, oraz przygotowywaniu wyjść w góry. Ponadto, dużo czasu pochłania nieustanne reperowanie generatora, dla odważnych możliwa jest kąpiel ( trzeba roztopić i podgrzać lód i liczyć się z polewaniem gorącą wodą w przedsionku mesy w temperaturze około 10*C) ale nawet najbardziej zdeterminowani ograniczają częstotliwość tej przyjemności do jednego razu w tygodniu.
Temperatura w bazie
Każdy uczestnik naszej wyprawy dysponuje jednym namiotem osobistym, w którym magazynujemy nasze prywatne rzeczy i śpimy. W dwóch śpiworach puchowych i na kilku karimatach noclegi są dość komfortowe, choć trzeba się liczyć z faktem, że nad ranem powierzchnia zewnętrznego śpiwora jest dość wilgotna – by nie powiedzieć mokra. Oprócz namiotów osobistych, namiotu mesy i namiotu kuchni, dysponujemy jeszcze namiotem magazynem, oraz namiotem toaletą, który wydaje się najbardziej narażony na szkody związane ze złą pogodą. Jak do tej pory z wyjątkiem pierwszych dni, kiedy trzeba było umocnić namiot – mesę, wiatr nie spowodował większych szkód w bazie.
Adam w swoim namiocie bazowym, w tle Gasherbrum VI
Pozdrawiamy,
Artur, Adam, Janusz, Agna
Z ostatniej chwili, 08.02.2012, godz.17:00 czasu lokalnego
Adam z Januszem są w obozie II Artur z Shaheenem są w obozie pierwszym, jeżeli pogoda się utrzyma, chłopcy mają w planach założenie obozu trzeciego.