Jutro, 3-go podchodzimy, 4-go rano wbijamy się w ścianę. Ostatni opad na 5700 m był całkiem spory, prawie metr. Nie zdążyło się uleżeć, ale sporo wyjechało.
Tak czy inaczej, dłużej czekać nie możemy. Planujemy 3 dni do góry, 2 dni w dół.
Krzysztof Sadlej
(relacja sms-owa z dnia 2 listopada 2010 roku)