wróć
Polski Związek Alpinizmu

Polacy na Chan Tengri

Opublikowano: 13-09-2006; 22:00 przez mteg

Do tegorocznych osiągnięć polskich wspinaczy na pamirskich
siedmiotysięcznikach
— Marcin Miotk i Jerzy Kawiak na Pikach Komunizmu i Korżeniewskiej,
Sylwia Bukowicka na Korżeniewskiej, Marcin Hennig na Piku Pobiedy —
dołączyć można dwa wejścia na Chan Tengri (7010, 6995 m) Andrzeja
Życzkowskiego i Pawła Roehrycha.


7 sierpnia w fatalnej pogodzie szczyt osiągnął Andrzej Życzkowski
(KW Gliwice),
który wyruszył z wcześniej założonego obozu IV (6400 m). Dzień
później —
8 sierpnia — na szczyt dotarł Paweł Roehrych (KW Warszawa). Samotny
atak szczytowy
przeprowadzony został z obozu III na przełęczy pomiędzy Chanem a Pikiem
Czapajewa.
Wejście granią i powrót zajęły 14 godzin.


Chan Tengri i Pik Czapajewa.

Chan Tengri i Pik Czapajewa (po lewej).


Do przełęczy obaj alpiniści dotarli drogą klasyczną
od północy.
Droga ta uchodzi za trudniejszą technicznie od klasycznej drogi
południowej.
Niewątpliwą jej zaletą jest jednak uniknięcie zagrożenia lawinowego,
jakie występuje na podejściu od południa.
Niemniej jednak w tegorocznym sezonie nie obyło się bez śmiertelnych
ofiar zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie szczytu.


Panorama.

Panorama z wierzchołka Chan Tengri — od Pobiedy do Czapajewa. Fot. P. Roehrych


Chan Tengri, niekiedy nazywany „małym K2” ze względu
na podobną
bryłę, jest trzecim po Piku Lenina (7134 m) i Muztagh Ata (7546 m)
siedmiotysięcznikiem w kolekcji Pawła. W 2004 r. brał on udział
w wyprawie
Jacka Telera i Marcina Miotka na Pik Pobiedy (7439 m). Wtedy,
wraz z Jarosławem
Żurawskim (KW Poznań) udało mu się dotrzeć jedynie do Pobiedy
Zachodniej (6918 m).
Dla Andrzeja było to kolejne, tym razem zwieńczone sukcesem podejście.
Rok temu
kapryśna w tym rejonie pogoda zmusiła go do zawrócenia niemal sprzed
wierzchołka.


Paweł Roehrych

Partnerzy