W dniach 6-7 października odbyło się zgrupowanie młodzieżowej na Hejszowinie (Góry Stołowe). Wzięło w nim udział 11 osób: Marcin Gromczakiewicz, Wadim Jabłoński, Maciej Kimel, Jakub Kokowski, Wojciech Stanek, Jonatan Zazula, Ilona Podlecka, Marco Schwidergall, Tomasz Rodzynkiewicz, Dominik Cyran oraz nieubiegający się o dofinansowanie Radosław Stawiarski i Justyna Frankiewicz.
W sobotę udaliśmy się na południowe sektory Szczelińca Wielkiego – tam oswajaliśmy się z bardzo specyficznym wspinaniem w piaskowcu. Z jednej strony jest to skała o niesamowitym tarciu – choć jurajskiemu wspinaczowi ciężko w to uwierzyć, można stanąć na wszystkim, z drugiej strony z chwytami nie jest już tak prosto – obłe, tarciowe – nie jest to to do czego jesteśmy przyzwyczajeni. To wszystko sprawia, że wspinanie tutaj jest bardzo techniczne – wspinamy się praktycznie całym ciałem, a pracy nóg nie da się zastąpić mocnym bicepsem. Sprawy zdecydowanie nie ułatwia asekuracja – duże odległości pomiędzy wpinkami i brak możliwości używania metalowych kości i friendów (zbyt miękka skała) sprawiają, że zostajemy od razu rzuceni na głęboką wodę.
Wspinanie zaczynamy od najłatwiejszych dróg w sektorze – są to najczęściej rysy, gdzie asekuracja jest zdecydowanie najprostsza, a samo wspinanie dość ewidentne. Tutaj bardzo przydało nam się szkolenie z techniki poruszania się w tych formacjach, które odbyliśmy tydzień wcześniej w Sokolikach. Odkrywamy, że klinowanie dłoni w piaskowcowych rysach jest jeszcze łatwiejsze niż w granicie. Padają takie drogi jak Myszołapka, Lewa i Prawa Rysa czy Mysie Harce. Na tych drogach wymagane jest dołożenie własnej asekuracji – najczęściej są to różnej wielkości węzełki, które klinujemy w lejowatych fragmentach rys. Osadzanie ich nie należy do najprostszych, a przekonanie się do ich skuteczności jest jeszcze trudniejsze.
Nie wszyscy z naszej grupy byli w sudeckich piachach po raz pierwszy. Niektórzy czuli się już całkiem pewnie i wstawiali się w trudniejsze propozycje rejonu. Warto tu wspomnieć o przejściu jednego z największych klasyków rejonu – Epitafium (IXa) przez Jakuba Kokowskiego oraz zakończonej sukcesem próbie OS Jonatana Zazuli na Nocnym Kowboju – ciekawej przerysie za niewinne VIIIa.
Popołudniu dołącza do naszej ekipy Stanisław Piecuch – wspinacz który tutaj czuje się jak ryba w wodzie. Dopiero obserwując jego wspinaczkę uświadamiamy sobie, że naprawdę możliwe jest bezstresowe i lekkie wspinanie się nawet po wymagających drogach w tym rejonie. Potrzeba po prostu doświadczenia i obycia w tych formacjach – czego nam na pewno na razie brakuje.
W niedzielę także wspinamy się na Szczelińcu- tym razem na Słonecznej Ścianie. Wspinając się po drogach takich jak: Spacerkiem po skale (VIIIa), Wspólna radość (VIIa), Egzamin poprawkowy (VIIIc), Komin z blokami (IV), Droga Czechów (VIIb), Zacięcie Płonki (VIIc) coraz bardziej oswajamy się ze specyfiką tutejszego poruszania się w skale. Co odważniejsi próbują także swoich sił na Kancie z Uberfalem (VIIIc).
Cel wyjazdu, którym było zachęcenie do wspinania w sudeckich piaskowcach został zdecydowanie zrealizowany. Uczestnicy zostali zainspirowani do podjęcia prób nauki wspinania w tym owianym groźnymi legendami rejonie. Okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują – na Hejszowinie da się bezpiecznie wspinać!
Dziękujemy Polskiemu Związkowi Alpinizmu i Ministerstwu Sportu i Turystyki za udzielone wsparcie, Staszkowi Piecuchowi za inspirujące towarzystwo, Pawłowi Zielińskiemu za pożyczenie sprzętu oraz Łódzkiemu Klubowi Wysokogórskiemu za udzielenie nam zniżki na nocleg w Chatce w Pasterce (http://lkw.org.pl/chatka).
Justyna Frankiewicz