W dniach 22-23.04.2015 udało się nam przejść północną ścianę Eigeru
drogą Heckmair’era.
Przejście zajęło nam półtora dnia, tj. wystartowaliśmy nieśpiesznie 22 kwietnia z pierwszej kolejki – czyli po 9 rano (sic!), ok. 15,30 byliśmy przy tzw „biwaku śmierci”, ok.17.30 w
połowie tzw „rampy”, gdzie – w obawie o brak wolnego miejsca do spania
wyżej – podjęliśmy nie do końca trafną decyzję o zaporęczowaniu
kluczowych trudności (tzw „mokrego komina”) i powrocie na stosunkowo
wygodny (tzw „hiszpański”) biwak na rampie. Na szczycie stanęliśmy
ok.13.30 dnia następnego.
Stacja przesiadkowa
Warunki w ścianie są wciąż bardzo dobre: niemal zupełny brak
(spodziewanej) kruszyzny; twardy, alpejski lód i śnieg oraz założony
przez licznych poprzedników ślad. Droga nadspodziewanie gęsto wyposażona
jest w stałe (czyt. stare 😉 haki oraz w liczne liny poręczowe, które
prawdopodobnie są pozostałością po przejściach lokalnych przewodników
(nota bene standardowy czas przejścia wodcy z klientem to właśnie ok 1,5
dnia;-)
Adam na trawersie
Na trudniejszych wyciągach (kilkukrotnie) łapaliśmy się haków i pętli,
dużą część drogi pokonaliśmy na asekuracji lotnej, tzw 1-wsze pole
lodowe przeszliśmy z linami na plecakach. Szybkie i wygodne zejście ze
szczytu oferuje zachodnia, śnieżna flanka (przy słonecznymdniu uwaga na
popołudniowe zagrożenie lawinowe!).
Boski trawers
Ostatnimi laty droga jest bardzo popularna, jej nominalna wycena nie
jest już tak wysoka jak przed laty, jednak nadal oferuje ponad 3 km
wspinania i wielki alpejski mit, który stanowi wyzwanie i daje zdobywcom
wiele satysfakcji.
Sportowym wyzwaniem wciąż pozostaje szybkie przejście non-stop.
Na grani
Eiger (3970m) Nordwand (droga Heckmair’era), TD V 60-80st, 1800m
przewyższenia (długość drogi ok 3000m), styl „french free”,
22-23.04.2015, Marcin Rutkowski (KW Wrocław) Adam Ryś (KW Kraków).