wróć
Polski Związek Alpinizmu

Hagengebirge ’08

Opublikowano: 31-10-2008; 11:44 przez mteg

W dniach 25. 07–16. 08 2008 działała w austriackim masywie Hagengebirge
kolejna, siódma już wyprawa eksploracyjna Sopockiego Klubu Taternictwa
Jaskiniowego i Sekcji Grotołazów Wrocław.

Durrkar.

W roku 2007 pozostawilismy na masywie dwa główne problemy odkrywcze:
rejon dna Jaskini w Czerwonych Kamieniach (ponad -850 m), który
nieco się nam „przyklipił” i otwartą jaskinię Respectschacht poniżej
dużej, 80 metrowej studni zaczynającej się około -100. O ile drugi
z nich — „Respect” — już w pierwszych dniach wyrawy spłatał nam
kolejnego eksploracyjnego figla, to „Czerwone Kamienie” zaangażowały
nas praktycznie przez całą wyprawę, co nie znaczy, że udało się
tam coś większego osiągnąć. Ale po kolei.

Pierwsza ekipa, która udała się do jaskini Respectschscht po zjechaniu
dużej studni i pokonaniu przyciasnego meandra zjechała kolejną, dużo
już mniejszą studnię i przez znajdujące się tam ciasnoty szybko
dotarła do… końca jaskini. W tym przypadku było to solidne zawalisko
nie rokujące większych nadziei na jego pokonanie. Podjęliśmy następnie
próby odszukania innej drogi w dół przez okna w dużej studni
i chociaż początkowo wydawało się, że znajdujące się tam korytarze
dają nadzieję, to i te szybko się zakończyły. Po wykonaniu pomiarów
okazało się, że cały obiekt ma 250 m głębokości i 350 długości.
I tak po raz kolejny dobrze rokująca jaskinia z wyczuwalnym przewiewem
szybko zakończyła się niczym — tak jak wiele poznanych przez nas
wcześniej w masywie.

Działalność w naszej największej poznanej dotąd jaskini —
W Czerwonych Kamieniach — oparliśmy w tym roku (tak jak
w poprzednim) o biwaki w rejonie rozdroża na -600. Pierwsze próby
eksploracyjne podjęliśmy nieco powyżej dna jaskini gdzie za przewężeniem
widać było kolejny fragment większej przestrzeni. Ciasnotę
udało się pokonać — by niestety po kilkunastu metrach dotrzeć
do następnej podobnej. Najwyraźniej nie tędy prowadzi droga do syfonów.
Dalszych prób w tym miejscu już nie podejmowalismy, zwłaszcza,
że trudności w postaci ciasnot i błota powodowały, że samo dotarcie
do tego punktu z biwaku było nie lada wyczynem. Nowa głębokość jaskini
po korekcie pomiarów została ustalona na -855 m. Kolejne biwaki sprawdzały
po kolei wszystkie podejrzane miejsca od dna do góry nie osiągając
praktycznie żadnych efektów. Na koniec wyprawy sprawdzanie dotarło
w okolice biwaku. W przyszłym roku trzeba będzie dalej zaglądać
w kolejne potencjalne boki w górę jaskini. Działalność w tej wymagającej
dziurze pochłonęła lwią część naszych tegorocznych sił i środków,
co niestety nie przełożyło się na wymierne efekty.

Niepowodzenia w poznanych wcześniej jaskiniach zrekompensowało nam
odkrycie w niewielkiej, zlokalizowanej wczesniej studni roboczo
ochrzczonej mianem „Ciekawej”. Po pokonaniu ciasnego meandra
na -30 udało się przez kilka zacisków przedostać do obszerniejszej
już studni. Kolejne zjazdy, przerywane intensywnym czyszczeniem wiszących
want, których tu nie brakowało, doprowadziły
na głębokość około -150 do skrzyżowania z obszernym starym menaderem
o prawie poziomym przebiegu. Serca zabiły nam żywiej, bo pomimo
szerokości 1–2 m i nieokreślonej kilkudziesięciometrowej wysokości
wyraźnie wyczuwalny był tu przepływ powietrza. Poruszając się
w obie strony meandra na długości około 100 i 200 metrów napotkaliśmy
liczne skrzyżowania z młodszymi studniami, salki na skrzyżowaniach
szczelin i być może poprzecznych ciągów, oraz progi z want wymagające
drobnych wspinaczek i poręczowania. Niestety nim dobrze wgryźliśmy się
w ten labirynt zastał nas koniec wyprawy, w tym roku nieco wcześniejszy
ze względu na fatalną prognozę pogody. W lekko opadającym menadrze
osiągnęliśmy najniższy punkt pomiarowy -168 m względem otworu.
W przyszłym roku zobaczymy, czy jaskinia ta jest wejściem
do wymarzonych gangów, na które czekamy już tyle lat. Szkoda tylko,
że pomiędzy poznananym otworem, a poziomymi ciągami, życie utrudniają
nam wyjątkowo upiardliwe zaciski.

Oprócz działań w trzech wymienionych jaskiniach prowadziliśmy jak zwykle
eksplorację powierzchniową której głównymi efektami było poznanie
interesującej jaskini lodowej (eksploracja zakończona)
i znajdującego się około 100 metrów nad jaskinią w Czerwonych kamieniach
systemu studzienek o roboczej nazwie „jaskinia deszczowa” — gdzie
po niewielkim poszerzeniu przełazu nad kolejną około 20 m studnią,
na co nie starczyło już czasu, będzie możliwy zjazd dalej.

W wyprawie udział wzięli — Marek Wierzbowski (SGW — kierownik),
Rafał Mateja (SGW), Radosław Paternoga, Dariusz Bartoszewski, Jarosław
Wrzesień i Anna Nawrocka (Sopocki KTJ), Jakub i Lech Saloni, Agnieszka
Góralska, Beata Michalak (SW) Mirosław Kopertowski, Oliwia Rysnik,
Grzegorz Jabłoński (SGW), Maciej Dziurka (RKG Nocek).

Partnerzy