Anna Czerwińska (10.07.1949 – 31. 01. 2023)
Jedna z najwybitniejszych, najaktywniejszych i najbardziej znanych polskich alpinistek i himalaistek.
Z wykształcenia była farmaceutką (dr nauk farmaceutycznych), co z powodzeniem później wykorzystywała, spiesząc z pomocą wielu potrzebującym osobom, spotykanym w górach.
Długą drogę wspinaczkową rozpoczęła w 1969 roku, zaczynając od skałek, przez Tatry, Alpy, a kończąc na Karakorum i Himalajach.
Ma w swoim dorobku szereg wybitnych przejść. Wspinała się zazwyczaj w zespołach kobiecych, przez długi czas w dwójce z Krystyną Palmowską. Razem przeszły w Tatrach m.in. diretissimy Kazalnicy i Małego Młynarza (latem), czy zimą filar Ganku.
W tym samym zespole przeszła w Alpach m.in. pn filar Les Droites, tzw. Majorkę na wschodniej ścianie Mont Blanc czy drogę Schmidów na północnej ścianie Matterhornu. Najgłośniejsze jest jej przejście tej ostatniej ściany zimą, w czteroosobowym zespole kobiecym, z Wandą Rutkiewicz i Ireną Kęsą (I zimowe przejście północnej Matterhornu w zespole kobiecym).
Anna Czerwińska. Zdjęcie: Krystyna Palmowska.
W górach najwyższych pojawiła się w roku 1975, uczestnicząc w słynnej Ladies Expedition, jednak wtedy poważna kontuzja nogi uniemożliwiła jej wejście na szczyt. Powiodło się jej cztery lata później – na Rakaposhi (1979, nowa droga, pierwsze wejście kobiece). W 1983 r na Broad Peaku, działając w dwójkowym zespole kobiecym, dotarła na przedwierzchołek, dwa lata później przyszedł pierwszy ośmiotysięcznik – Nanga Parbat (1985, pierwsze wejście w zespole kobiecym). Rok później uczestniczyła w bardzo ambitnej wyprawie, kierowanej przez Janusza Majera, której celem było pierwsze przejście filara południowego K2, tzw. Magic Line – dotarła wtedy na filarze do wysokości 8200 m. W roku 1988 kierowała międzynarodową udaną wyprawą na Makalu, w 1990 – na Kangchendzongę. W 1991 wróciła w Tatry, gdzie dokonała prawdziwego wyczynu, przechodząc samotnie główną grań Tatr.
Po kilkuletniej przerwie, poświęconej zgromadzeniu funduszy na dalszą działalność, zabrała się za skompletowanie Korony Ziemi, zaczynając od Aconcagui w 1995 r. Ostatnim z tej serii był Everest- zdobyła go po trzech nieudanych próbach, w 2000 roku (jako druga Polka, po Rutkiewicz) – miała wtedy 51 lat. Koronę zdobyła natomiast jako pierwsza Polka (z Polaków ubiegł ją tylko Leszek Cichy).
W dalszym ciągu kontynuowała wejścia na ośmiotysięczniki: w 2000 dotarła na centralny wierzchołek Shisha Pangma, rok później zdobyła Lhotse i Cho Oyu. Następny był Gasherbrum II (2003), potem Makalu (2006, samotnie). W sumie zgromadziła na swoim koncie sześć głównych wierzchołków ośmiotysięczników.
Była członkiem honorowym PZA oraz macierzystego Klubu Wysokogórskiego Warszawa. W 2003 została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Za całokształt działalności górskiej otrzymała w 2018 Super Kolosa – prestiżową nagrodę za dokonania eksploracyjne.
Obdarzona niecodzienną fantazją i lekkim piórem, dużo pisała: poza licznymi artykułami i wywiadami zamieszczonymi w rozmaitych czasopismach górskich, opublikowała kilka poczytnych książek: Dwa razy Matterhorn (współautorka, 1980) ,Trudna góra Rakaposhi (1982), Broad Peak ’83 tylko dwie (1989), Nanga Parbat, góra o złej sławie (1989), Groza wokół K2 (1990 i 2020) oraz Korona Ziemi (2000).
O swoich górskich przygodach potrafiła też barwnie i zajmująco opowiadać. Najlepszą ilustracją jest spisana przez Romana Gołędowskiego, ciesząca się dużą popularnością autobiograficzna seria GórFanek: Moje ABC w skale i lodzie (2008), Na szczytach Himalajów (2008), GórFanka w Karakorum 1979 – 1986 (2010), GórFanka powraca w Karakorum (2011), Na himalajskiej ścieżce (2011). Jest też bohaterką zabawnego filmu Darka Załuskiego „Przypadki pani Ani” (2001).
Chętnie udzielała się w mediach, uczestniczyła w najrozmaitszych festiwalach górskich, zdobywając serca licznych fanek i fanów, dla których była inspiracją. Chociaż tak znana, nie miała w sobie nic z celebrytki. Zawsze też chętnie przychodziła z pomocą. Cieszyła się z tego, że oddała szpik dziewczynie chorej na przewlekłą białaczkę, zainicjowała nawet wyprawę na Kilimandżaro „Szpik na szczyt”, zorganizowaną dla osób z tego typu chorobami.
W naszym górskim światku była wielką indywidualnością: samodzielna, konsekwentna i zdeterminowana w dążeniu do celu, była jednocześnie bezpośrednia, niestwarzająca dystansu, obdarzona dużym poczuciem humoru. Potrafiła w krótkich, lapidarnych słowach oddać istotę rzeczy, przy tym nikogo nie obrażając.
W 2019 roku obchodziła pięćdziesięciolecie wspinania. Przebyła długą drogę; jak sama twierdziła, z chorowitej, rozpieszczonej jedynaczki zmieniła się w prawdziwego człowieka gór.
Niestety, najwyraźniej nie potrafiła się odnaleźć poza górami. Ostatnio odgrażała się, że napisze jeszcze książkę o mniej znanych stronach swojego barwnego życiorysu.
Do końca wierzyłam, że jej się to uda – i że jeszcze uda nam się razem związać liną.
Krystyna Palmowska