Wyprawa odbyła się w dniach 6-21 sierpnia 2022. Pierwszy tydzień można podsumować najczęstszym stwierdzeniem wyprawy: „Irek mówił, że w Maganiku nie pada” … ulewy, burza z gradobiciem i trzymanie bazówki, która w poprzednim wcieleniu była grotem na żaglowcu. W tym roku, głównie dzięki połączeniu sił z Sekcją Grotołazów Wrocław, przez nasze boisko na Poljanie przewinęło się rekordowe 20 osób.
Nie bez satysfakcji obserwowałem, jak stare wilki co widziały lapiazy od Kaukazu po Peru, zachwyceni masywem znikali każdego dnia na coraz dalsze powierzchniówki. Mimo moich obaw, że w takim tłumie będziemy nadużywać gościnności pasterzy niczym jednorożec na arce, było odwrotnie: „Irek! U priszla godina uzeti i pedesat ljude”. Z gospodarzami wiąże się też inna anegdota. Przed wyprawą, oczywiste było pytanie:
– A po jakiemu tam rozmawiacie?
– Niby po serbsku. Zoran w sumie rozumie po polsku, a Branko myślę że bardziej – wyczuwa – o co mi chodzi.
– A po rosyjsku się da?
– Pewnie tak, wiesz ja też dużo gestykuluję.
I dalszy ciąg tego dialogu, już na bazie po kurtuazyjnym wieczorku zapoznawczym, na którym nie mogłem być ponieważ dwa kilometry niżej poznawałem nocą Ziela, dzielnie pokonującego Octavią drogę donikąd, za dnia za stromą dla Łady Nivy na reduktorze:
– Irek! Dlaczego nie powiedziałeś że on jest głuchy?!
– No mówiłem, że ja bardziej pokazuje a on wyczuwa.
– Myśmy tam stoczyli kilkugodzinną gimnastykę językową, zanim przyniósł wyniki badań lekarskich. 80% ubytku!
No ale do brzegu:
-
Zoran Jama. W naszym wieloletnim idee fixe, jedną szychtę pochłonęło zamontowanie hamaków w wygodnym stylu kuszetka, dzięki czemu z biwaku o standardzie kibla w PKP, poprawiło się do, cytując Kojota: „Piotrze, tak ch****ego biwaku jeszcze nie widziałeś”. Kolejną szychtę zabrało przeporęczowanie błotnych meandrów na dojściu do przodka i wyeksplorowanie 100m ciasnego meandra kończącego się mytą lufą Liczę że pod nią będzie sala na biwak typu Hobbiton. Następne dwie szychty to kartowanie całości i obicie szerszego, górnego piętra ww. ciasnego meandra. Ostatnia szychta to transport i oprowadzanie frapującej grupy SPEED. Aktualny przodek jest na -600m.
-
M13. Po dwóch dniach szukania, udało się namierzyć po GPS i zdjęciach przyotworowych jaskinię eksplorowaną kilkanaście lat temu. Mimo że mamy puszczające obiekty o znanym położeniu, na odnalezienie tej dziury dałem się namówić łatwo jak kursant na niesienie wora. Przez lata obrosła trochę legendą „łatwego tysiąca”. Zobaczymy, czy dorośnie do nieodległej siostry – eksplorowanej przez Czechów Jaskini Iron Deep (1173m gł.), czy rozczaruje jak wyniki wyborów. Na razie przeekipowaliśmy ją do -200m, a do otwartego przodka zostało drugie tyle. Jaskinia jest usytuowana bliżej Kanionu Mrtvicy i znajdujących się w nim wywierzysk, co podnosi jej potencjał.
-
Jak przystało na porządny klub, ledwo SGW zawitało na masyw znaleźli swój problem. Dwa dni pracy pochłonęła Jaskinia Archeologów. Obiekt odkryty nieopodal bazy przez Huberta, podczas powierzchniówki ze Sławkiem. Kolejnego dnia Hubert, Andrzeja i Monika zamknęli przodek na głębokości około 50m.
W wyprawie udział wzięli:
Michał Górski, Joanna Furmankiewicz, Michał, Kuba i Maciek, Piotr Jarosz, Sławomir Reński, Maciej Pętlicki, Piotr Zieliński, Katarzyna Piasecka, Andrzej Wyczółkowski, Monika Górczyńska, Hubert Stolarski, Michał Borkowski, Izabela Bożek i Krzysztof Adamkiewicz z SGW, Jarosław Rogalski, Łukasz Kruczek i Irek Królewicz z AKG Kraków oraz Elżbieta Noszczyk.
Dzięki wszystkim uczestnikom i widimo se za rok.
Irek Królewicz