Tegoroczna wyprawa WKTJ w masyw Hoher Göll ponownie odbyła się w małym składzie. Nie licząc weekendowych gości, w zasadzie nasza ekipa liczyła osiem osób.
Rok 2016 ponownie upłynął nam pod znakiem jaskini Gamssteighöhle (1336/48). Tak jak ostatnio, cała eksploracja w tej jaskini prowadzona była z biwaku na głębokości -284 m. „Staromodny” kabel telefoniczny, który zainstalowaliśmy w ubiegłym roku, umożliwił nam utrzymanie biwaku w ruchu przez 10 dni z rzędu. Nowy sprzęt wchodził do jaskini wraz z kolejnymi zespołami, które zmieniały tych zmęczonych i obolałych – po prostu marzenie każdego kierownika!
Łącznie udało się wyjść na 14 „szycht”, każda po 8 – 14 godzin. Działaliśmy w trzech perspektywicznych miejscach:
1) „Kominy Na Pałę” – ciąg kominów w północno-zachodniej części poziomego piętra, na którym zlokalizowany jest biwak. W zeszłym roku, techniką sztucznych ułatwień, wspięliśmy ok. 50 metrów po gładkich ścianach. Na tegorocznej wyprawie, po dużo krótszej wspinaczce, dotarliśmy do zawaliskowej salki, w której w końcu można wypiąć się z liny. Stamtąd przełaz między wantami poprowadził nas dalej w górę, poprzez wietrzny meander szeroki na 0,4 – 1 m. Szybko znaleźliśmy się u podstawy kolejnego komina, w którym z przyjemnością osadzaliśmy kotwy przez następne kilka dni. Zgodnie z pomiarami, wspięliśmy ok. 70 metrów w trudnościach ok. A1. Do czegoś w górze, co być może jest stropem i być może prowadzi do kolejnego meandra pozostało nam jeszcze około 30 metrów wspinaczki.
2) Szczelina przecinająca 103-metrowej głębokości Studnię Abażurową z Podsufitką i Rozetami. Poruszaliśmy się w górę, w kierunku południowo-wschodnim, licząc na połączenie z Gamssteigschacht (1336/49). Gdyby udało się je odnaleźć, eksploracja Gamssteighöhle stałaby się dużo prostsza. Nie musielibyśmy już przy każdym wejściu na biwak przechodzić przez Zemstę Klappachera – 80 metrów bieżących jaskini, na których zespoły rozwijają średnią prędkość posuwu ok. 2 metry na minutę. W każdym razie, dokonaliśmy kilku małych wspinaczek do różnych okien w szczelinie. Niestety, wszystkie zakończyły się negatywnie. Na ostatnim tegorocznym wyjściu w ten rejon poszliśmy w dół, zjeżdżając kilkunastometrową studzienkę. Nie zbliżyło nas to ani trochę do upragnionego połączenia, ale zaprowadziło do ciekawego meandra z przewiewem. Zanim jednak pójdziemy dalej, musimy podjąć szeroko zakrojone prace porządkowe (zrzucanie rumoszu).
3) Najgłębsza część jaskini – Meander Syf-On. Ze względu (najpierw) na deszczową pogodę na początku wyprawy oraz (później) zwyczajny brak czasu, udało się tylko jedno wyjście w tę część jaskini. Poruszając się w dół meandra powiesiliśmy kolejne dwie, krótkie liny, pogłębiając jaskinię może o 20 metrów. Niestety, nowe partie w tym rejonie nie doczekały się jeszcze udokumentowania.
Poza działalnością w Gamssteighöhle, podczas wyprawy bezskutecznie poszukiwaliśmy też wspomnianego połączenia od drugiej strony – z Gamssteigschacht. Znaleźliśmy również w końcu Dependance (1336/45), jaskinię do której już kilka razy udało się nam nie trafić, a w której zamierzamy zerknąć na problemy, na które nasi koledzy z Austrii nie mieli czasu podczas eksploracji 50 lat temu. Z kolei nasi weekendowi goście ze Śląska pomogli nam w deporęczowaniu Gruberhornhöhle, gdzie – z marnym skutkiem – w latach 2013/2014 poszukiwaliśmy połączenia z systemem Hochscharte.
Podsumowując, podczas wyprawy odkryliśmy ok. 320 metrów korytarzy, z których skartowane zostało 273,8 m. W tym roku i naszemu zespołowi nie udało się prowadzić całkowicie bezpiecznie. Jedna z uczestniczek wyprawy „oberwała” spadającym kamieniem, co zaskutkowało bardzo silnym bólem uda i trudnościami z chodzeniem. Niezbędne było wezwanie śmigłowca. W szpitalu okazało się, że w gruncie rzeczy mamy do czynienia „tylko” z bardzo poważnym stłuczeniem, ale w istocie niewiele brakowało do dużo poważniejszych konsekwencji.
Dziękujemy przede wszystkim KTJ PZA za wsparcie finansowe wyprawy i kolegom z klubu w Salzburgu za upór w załatwianiu dla nas zezwoleń na działalność, mimo całej związanej z tym biurokracji oraz złego PR-u, jaki czasem towarzyszy naszemu hobby. Podziękowania należą się również firmom FIXE, hurtowni Fatra i kierownictwu wyprawy w Hagengebirge, którzy to wszyscy mieli udział w zaopatrzeniu naszej wyprawy w sprzęt w znośnych cenach. Dziękujemy też firmie Heli Salzkammergut GmbH za profesjonalną i korzystną cenowo obsługę lotniczą.
Gamssteighöhle kontynuuje się we wszystkich wymienionych kierunkach, co w praktyce oznacza, że będziemy mieli tam jeszcze sporo pracy w roku 2017 i kolejnych. Kiedy kierownik nie słucha, na bazie mówi się też o powrocie do Jaskini Jubileuszowej. Wieczorami, po herbatce z rumem, niektórzy snują bajeczne opowieści o poziomych korytarzach, które na pewno w tej jaskini są, a którymi nikt z pewnością się nie interesował w latach ’80. Otwarcie tego frontu wymagałoby jednak zaangażowania wielkiej jak na naszą obecną skalę działania ilości sprzętu i sił ludzkich, może więc nie jest jeszcze na to czas.
Wyprawa odbyła się w okresie 9 – 29.07.2016. Udział wzięli: Aleksandra Skowrońska i Paulina Piechowiak z WKTJ, Agnieszka Sarnecka z AKG AGH, Miłosz Dryjański z KKS oraz Michał Wyciślik, Łukasz Piskorek, Damian Szołtysik i Mateusz Golicz (kierownik wyprawy) z RKG „Nocek”. Na zasadach weekendowych pomagali nam również czterej członkowie tego ostatniego klubu: Joanna Przymus, Bogdan Posłuszny, Łukasz Pawlas i Piotr Strzelecki – dziękujemy!