wróć
Polski Związek Alpinizmu
Aktualności > Aktualności - Jaskinie > Warsztaty z pierwszej pomocy 12.2016 – sprawozdanie

Warsztaty z pierwszej pomocy 12.2016 – sprawozdanie

Opublikowano: 28-12-2016; 7:19 przez Ewelina Raczyńska | Modyfikacja: 1-03-2017; 7:25 przez Ewelina Raczyńska

WTJ – Wiedza, Teren, Jaskinia

 

W pierwszym tygodniu grudnia w dniach 2-4.12.2016 r. odbyły się warsztaty z pierwszej pomocy prowadzone przez Agnieszkę Nieciąg (ratownik medyczny, instruktor taternictwa jaskiniowego), Michała Zmarz (ratownik medyczny, instruktor GOPR) oraz Miłosza Forczeka (instruktora GOPR).

Wiedza

Szkolenie rozpoczęliśmy od pracy w podgrupach, stacjonarnie, każdy w swojej salce, aby nie przeszkadzać pozostałym grupom. 

Najpierw współpraca z manekinem – resuscytacja, czyli jak, gdzie i ile razy i dlaczego akurat w tym miejscu a nie w innym należy naciskać… Z gruntu rzeczy proste czynności, jednak gdy nasz „pacjent” podłączony jest do aparatury, która pokazuje łamane przy nacisku żebra, a wykres, obrazujący odpowiednią ilość podawanego pacjentowi tlenu, szybuje zupełnie poza skalę lub nie drga w ogóle z miejsca, to nagle okazuje się, że człowiek zaczyna się denerwować. Gdy dołożyć do tego jeszcze „tłum gapiów”, wezwanie pomocy, zmęczone masażem ręce, konieczność wezwania pomocy i utrzymanie tempa ucisków, to… Trzeba to ćwiczyć, aby w sytuacji zagrożenia potrafić wykazać się zimną krwią i uratować komuś życie. Wcale to nie jest takie trudne, jeśli człowiek przestanie się denerwować, a zacznie racjonalnie działać. Uffff – żebra całe, wentylacja idealna, w granicach normy – „pacjent” uratowany!

Zmiana w salkach zajęciowych, przechodzimy do urazów. Bandaże, dziury, krwawienie, tętnice, amputacja, opaski uciskowe, codofix’y, złamania otwarte, obrażenia wewnętrzne i… itd. itp. etc.. Okazuje się, że realnie z przedmiotów posiadanych przeze mnie w apteczce, którą noszę do jaskini, tylko połowa przedmiotów w danym momencie mogłaby mi się przydać. Cała reszta „medykamentów” jest w jaskini nie potrzebna, bo zwyczajnie priorytetowość pewnych urazów jest dużo większa nad innymi Maść na siniaki czy stłuczenia spokojnie mogą zostać zastąpione dodatkowym bandażem lub taktyczną opaską zaciskową typu staza. W sytuacji nagłego wypadku nowy ekwipunek przyda się o wiele, wiele bardziej. Muszę dokonać pełnej weryfikacji apteczki…

Kolejna sala i zupełnie inny temat – odmrożenia, hipotermia, odwodnienie, oparzenia (tak, w jaskini można się oparzyć!). Dużo ważnych informacji, których nieznajomość i przeoczenie, może doprowadzić w konsekwencji do załamania akcji jaskiniowej (w najlepszym przypadku) lub do śmierci naszego partnera. Od dziś, biorę ze sobą dodatkowy, drugi koc termiczny!

Duuuuużo niezbędnych informacji. Muszę je przyswoić….

Kolejnym etapem były ćwiczenia w terenie i jaskini. Symulowane sytuacje wypadkowe i konieczność poradzenia sobie pod presją czasu i w nieprzyjaznym środowisku.

 

WPP

Teren

Są! Tam! Szybko! Dobiegamy do poszkodowanych. Jest ich bardzo wielu, każdy w innym stanie i miejscu. Teren zagrożony lawinowo – trzeba działać natychmiast! Ciężko podzielić nam się na grupy, trzeba odnaleźć wszystkich poszkodowanych i prawidłowo udzielić im pomocy. Sprawdzenie stanu, zaopatrzenie. Kiedy u mojego poszkodowanego (gałąź wbita w brzuch) stan jest stabilny, a dziewczyny sobie świetnie radzą, czas przejść do kolejnego poszkodowanego – być może trzeba kogoś zmienić przy resuscytacji. Wszyscy są dobrze zaopatrzeni, akcja trwa. Przenosimy pacjentów w bezpieczne miejsce. Jedna ekipa potrzebuje pomocy. Fatalne miejsce, ciężko się tam dostać, jest nas troje, bo reszta drużyny zajęta jest innymi poszkodowanymi. Brodzimy w śniegu po pas. Poszkodowany ma złamaną kość udową. Każdy błędny ruch grozi krwotokiem – złamanie kości udowej może spowodować utratę nawet 2 l krwi (u człowieka dorosłego krąży 70 ml/kg m.c.). Gdyby akcja była prawdziwa, poszkodowany pewnie wykrwawiłby się przeze mnie na śmierć – trzymanie nogi poszkodowanego i transport przez zaspy w terenie „wąwozów” w stałej pozycji okazało się zbyt trudnym wyzwaniem. Na szczęście to tylko ćwiczenia, uff.

 

WPP

 

Jaskinia

Tu tak jak w poprzednich terenowych wypadkach, sytuacji – symulacji był ogrom. Biegaliśmy w ukropie od jednego do drugiego poszkodowanego, zgłaszaliśmy telefonicznie nasze przypadki dyspozytorowi (w tej roli Michał Pruc – ratownik GOPR, instruktor taternictwa jaskiniowego) i budowaliśmy punkty cieplne. Po każdej mini akcji zbiórka i podsumowanie – który pacjent przeżył, a któremu tym razem się nie udało. Wyciąganie wniosków, poprawianie błędów i kolejna symulacja! Folia NRC to naprawdę fenomenalny sprzęt! I podgrzewacze! Krwotoki z nosa, urazy głowy, złamane kończyny… nawet trafił nam się poszkodowany, który znalazł się w jaskini po zażyciu środków odurzających. To był naprawdę ciekawy przypadek – uwierzcie mi 😉

Oskar za najlepszą pierwszoplanową rolę wędruje do….Miłosza!

Zadowoleni, choć zmęczeni, pełni przypadków, wypadków, symulacji, akcji, działań, zakończyliśmy nasze jaskiniowe manewry z pierwszej pomocy :)

Jest kilka wniosków, które diametralnie zmieniły moje postrzeganie akcji jaskiniowych i kilka aspektów z tym związanych, i chciałabym się nimi z Wami podzielić.

  1. Trzy osoby idące na akcję jaskiniową to za mało, aby uratować życie partnerowi, któremu przydarzył się poważny wypadek, zachęcam, aby na akcję chodzić w minimum 5 osób.
  2. Dwie folie NRC to niezbędne minimum
  3. Należy dobrze zweryfikować zawartość swojej apteczki, ponieważ połowa noszonych tam przedmiotów w sytuacji zagrożenia życia jest zupełnie nieprzydatna.
  4. Ratunkowa trójca: życie, kręgosłup, kończyny (najpierw ratujemy życie, potem kręgosłup i na końcu kończyny)
  5. TO ODE MNIE (OD CIEBIE) ZALEŻY CZY MÓJ (TWÓJ) PARTNER PRZEŻYJE. PIERWSZA POMOC NIE JEST TRUDNA, NIE BÓJ SIĘ JEJ UDZIELAĆ!

Cieszę się, że mogłam uczestniczyć w takim szkoleniu. Dziękuję prowadzącym :)

Magdalena Szpunt

Partnerzy